Kiedy to Politka woli miotły od mężczyzn
Do trzech razy sztuka (a czemu nie mówi się 'do trzech razy miotła, garnek, ołówek, film, telewizja czy rysunek', hm?), byśmy mogli coś osiągnąć. Ta zasada mnie czasem dotyczy, w tym przypadku - przypadku odkrywania talentu jedynej prawdziwej polskiej najjaśniejszej artystki okresu dwudziestolecia, jak i całej historii kina - nie.
Pola, zwana miło i przyjemnie Politą (przypomniało mi się, jak swego czasu nazywałam moją przyjaciółkę podobnie; niestety - wówczas - nieświadome porównywanie jej do pani Negri nie podobało się) podoba mi się od "Carmen" (1918), przez "Bestię" (1917), a w "Hotelu Imperial" (1927) mnie zauroczyła. Dodatkowo stanowi obraz osoby, którą znam chyba najlepiej na świecie i wciąż poznaję - mnie samej.
Zanim wejdę w zachwyt nad świetnie zrealizowanym "Hotelem Imperial", opowiem coś o moim - ach, jakżeby inaczej, zmiennym podejściu do Politki. Tutaj pisze się świetna komedia, wręcz niedorzeczna, ale trudno, przywilej mych szesnastu lat :)
A więc, z początku patrzyłam na Politkę wzrokiem pełnym nienawiści (jaka ulga, że nie odwzajemniała! A miała pani Negri oczęta!), bowiem... ano i mnie przyszło 'zakochać się' w Rudolfie Valentino...
...i jego piękna maniera, subtelność w każdym calu, każdym ruchu, delikatnym uśmiechu, sposobie, jak delikatnie (głównie) traktował kobiety me serce roztopiła i rozchmurzyła mnie NIESAMOWICIE podczas tych ciężkich dni...!
Politka i Rudi byli podobno zaręczeni i mieli pobrać się wiosną roku 1927, lecz przedwczesna śmierć aktora przekreśliła wszystkie plany. Rodaczka była tak tym wstrząśnięta, że nie potrafiła wstać z łóżka i godzinami umiała - raz po angielsku, raz po francusku czy po polsku - nawoływać go i szlochać, szlochać i szlochać, i stękać we łzach, jaką to był jej wielką miłością... i że za żadnego mężczyznę już nie wyjdzie!
Panie i Panowie, głupstwo.
Ślub Politki i księcia Gruzji Serge Mdivani(ego?) odbył się w marcu 1927 roku, zaledwie siedem miesięcy po odejściu amanta wszech czasów, który... zamiast posiadłości i majątku pozostawił 'wdowie' długi. Krótkie małżeństwo Polki i Gruzina jest niemal tak ciekawe jak inne skandale starego Hollywood, więc pozwólcie, że ja przygotuję rzetelny materiał o czterech latach grozy i smutku na pewien sierpniowy wieczór, a Państwu pozostawię zaledwie jedno zdjęcie ślubne:
Wracając do niedoszłej pani Valentino - jak prawie każda wielbicielka osobliwego Włocha... no... chciałam go mieć tylko i wyłącznie dla siebie i świata wokół siebie nie widzieć, mówiąc krótko.
Ale tak nagle... jak do tego doszło, skąd mam wiedzieć?
...bo ja nie chciałam marnować lipca i sierpnia, toteż ściągnęłam parę filmów z Politką, a jeszcze, gdy doszedł mnie jej głos w "Tango Notturno" wiedziałam, że coś wspólnego mamy... i to nie tylko trwające do śmierci uwielbienie - mniej bądź bardziej wiarygodne - do tego samego mężczyzny i pochodzenie.
Negri była zadziorna i kontrowersyjna. Jako egzotyczna piękność kusiła i zwracała uwagę. Skromnie mówiąc, jeszcze o Poli nie słysząc zachowywałam się bardzo podobnie (ale mi za Chiny, Włochy, Niemcy czarne włosy nie pasują :c, więc co to za blada egzotyka?). Trudno Wam w to teraz uwierzyć, prawda? Myślę, że pewnego razu Wam pokażę, co mam na myśli.
HOTEL IMPERIAL
1927
Pola Negri
James Hall
George Siegmann
Historia prosta, która nie nasyciłaby chęci większości widzów (uwielbiam należeć do mniejszości!), a mimo to naprawdę dobrze zrealizowana.
Na czym się opiera?
A na starej już, wiekowej koncepcji on-ona, a między nimi zło.
Czasy I wojny światowej, miasteczko oblężone przez Rosjan. Pola gra pokojówkę w tytułowym hotelu, pod którego dachem kryje się węgierski porucznik. Jak na nieszczęście, do hotelu wita rosyjska armia z generałem łypiącym w sposób znaczący na młodą kobietę.
Co dalej?
Wypada samemu odpowiedzieć sobie na to pytanie, oglądając film.
Ale nie zostawię Was z taką (z lekka bezczelną) odpowiedzią, nie, ja o tym filmie mam wiele, wiele do powiedzenia!
James Hall, czyli węgierski porucznik ukrywa się w hotelu w roli kelnera, by uniknąć złapania, lecz nie wszystko idzie po jego myśli. Odbiegając od tematu, przedwojenni panowie - czy to w mundurach, stroju golfowym czy smokingu z pomadą na włosach kradną moje serce. |
Trafiłam na świetną kopię z budującą nastrój muzykę. Uwielbiam, gdy filmowi niememu towarzyszy muzyka klasyczna, a do niej tańczą bohaterowie... może tutaj mało było wystawnych bankietów i bogatej orkiestry, ale widziałam te tańczące oczy Politki spoglądające w stronę ukochanego... oj, to musiało się dobrze skończyć!
Zło, czyli George Siegmann jako rosyjski generał urzeczony drobniutką, ładniutką, ale sprytną pokojówką. Początkowo ta woli trzymać w ramionach miotłę niż mężczyznę, ale by ratować przyjaciela, godzi się na bliższą znajomość. |
Z racji wzorowej kopii wszystkie ruchy i ujęcia były płynne, a napisy i kostiumy wyraźne. W jedynym rozsławionym w Polsce filmie Negri, "Bestia" napisy prędko przeskakują i na dodatek są nowe... chcę myśleć racjonalnie, ale w tym wypadku poradziłabym sobie bez nich i sama dopowiedziała, o czym jest film.
Pola chwalić się może solidnym warsztatem, który na początku kariery mógł kłopotać widzów... bowiem od kiedy to kobieta tak śmiało uderza mężczyzn w twarz, otwarcie się śmieje i wyzywająco pozuje? Oczywiście tamto 'wyzywające pozowanie' jest w porównaniu w dzisiejszymi pikantnymi zdjęciami ledwie cieniem, lecz to w minimalizmie, właściwie tajemniczości jest piękne. Pola była tygrysicą, która umiała schować w odpowiednim momencie pazurki. Rola w "Hotelu..." stanowiła następne (ho, ho, ho, ile po 1918 roku innych ról zagrała!) udowodnienie jej wszechstronności. "Królowa tragedii", bo tak też ją nazywało, jednym słowem czarowała. Ponieważ Hollywood obcego jeszcze nie znało.
Ach, ten uśmiech, ach ten uśmiech!
Gdy jestem zachwycona filmem, trudno mi wszystkie wspaniałości opisać... bo to w całości jest wyjątkowe! Pola wraz z Jamesem podobali mi się bardzo, sztab rosyjskiej armii na zmianę zasłaniał i odkrywał ich romans, a końcówka - wiadoma, bo przyjemna - z muzyką ruszającą serce zostawia obraz w głowie na długo... bo to takie piękne, bo zgrane, cudowne, wymarzone - kiedy to problemy w końcu ustępują miejsce dobremu zakończeniu i pozwalają zasmakować wolności!
Może to dzieło jest płytkie i jedno z wielu z tamtego okresu, ale urzeka i nie wymyka się z pamięci. Dramat z wątkiem miłosnym i komediowym zawsze rozczuli i coś do nas nowego wniesie... a naprawdę warto poznawać zaczątki tego, co nam się pokazuje przed ulubioną piosenką na YouTube, to w końcu też film, ale krótki.
Nie martwcie się, jeśli Was inteligencja dzisiejszej sztuki przerasta, prostota jest stara jak świat. :)
Ale dał mi dużo do myślenia ten początek. Chyba każdy zna to powiedzenie do trzech razy sztuka, ale mało kto zastanawiał się nad tym. Muszę przyznać, że początkowo kompletnie nie miałam wiedzy na temat o którym pisałaś, dlatego cieszę się, że mogłam dowiedzieć się dużo ciekawych rzeczy.
OdpowiedzUsuńBardzo często nie znamy pochodzeń różnych wypowiedzi, ale miło jest się nad nimi zastanowić. :) Cieszę się, że dowiedziałaś się czegoś ciekawego, a tego jest jeszcze więcej!
UsuńKocham stare produkcje filmowe :) Mega mnie zaciekawiłaś tymi filmami :)
OdpowiedzUsuńJa też je kocham, skrycie żałuję, że nie mogłam być ich częścią za czasów autentycznych... ale mam nadzieję, że teraz uda mi się to odbudować :)
UsuńDobra rekomendacja filmowa z przeszłości. Podoba mi się też sposób, w jaki robisz zdjęcia klasycznych filmów.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Akurat nie ja robiłam tych zdjęć, te są z Internetu.
Usuń