Bombą w serce i ekran
Wróciłam z wycieczki rowerowej, kiedy to pogoda - wredna ta istota - zmoczyła całą moją koszulkę i czoło. Przebrałam się w letni pasiasty kostium, taki zawijany u dołu, z białym sznureczkiem na szyi, taki kostiumik letni wyjęty z szafy z lat 30., by następnie zjeść obiad.
Czy pamiętam, co jadłam?
Nie, nawet nie chciałam tego pamiętać. Chciałam zapamiętać ich:
Paskudny, bo obiecujący puszczać od poniedziałku do piątku Bustera Keatona i Charliego Chaplina kanał ATM Rozrywka zbuntował się i gdy tylko kabelki się przepalą, puszcza raz na dwa tygodnie film, który ja już widziałam i ten oto najbardziej z nimi kojarzony. Powtarzają w nieskończoność "Generała" (to jedyny film Keatona na tym kanale), no, Charliego może puszczają i jego filmy, ale jest ich mało... zbyt mało!
I to jedyni niemi artyści, których telewizja polska zna.
Ale...
...ale tamtego dnia trafiłam szczęśliwie na "Dyktatora".
A o tym filmie mam Szanownemu Państwu wiele do powiedzenia.
Nim "Dyktator" jak prawdziwy człowiek stanu zawładnął kinami (które to ostrzegano - i Chaplina też - że jeśli wyświetlą film, to cuchnącym bombom końca nie będzie), sam artysta miewał chwile zawahania i niepewności.
Przygnębiony, przez niemal trzy lata szukał pomysłu na następny film... gdy tu nagle spotyka się ze swoim przyjacielem, niestety bardzo wyniszczonym i zapomnianym (Douglas Fairbanks miał kieszenie pełne złota i dziewczęcych uśmiechów dwadzieścia lat wcześniej, a kino dźwiękowe, którego to Chaplin był wrogiem nr 1 niemal doszczętnie pogrzebało nieme sławy). Pan Fairbanks siwiejącemu już Anglikowi mówi, że jakoś ten... no, jak on się tam zwał? Ten nikomu nieznany przywódca III Rzeszy jest do niego bardzo podobny... nie, zaraz! Podobny, bo ukradł mu wąsik!
Spotkanie panów to tylko fikcja filmowa, świetnie ukazująca motyw nagrania "Dyktatora" w filmie "Chaplin", 1992. Oglądałam go trzykrotnie, toż to niesamowite, jak mi się spodobał! Kiedy prawie wszystkie biografie są robione według tego samego, nudnego stylu, to jest "wzorowane na", ta jest wspaniałym, nostalgicznym, prawdziwie dotykającym portretem przełomu wieków!
(a faktycznie to Alexander Korda, wielki brytyjski reżyser zauważył podobieństwo swego rodaka do Fuhrera... by było jeszcze śmieszniej, Charlie był od Hitlera starszy o cztery dni)
Komedia antyhitlerowska bardzo spodobała się nowojorskiemu kinu "Capitol", a jej sukces był największym w twórczości Chaplina. Pracował nad tym filmem bez wytchnienia (czy właśnie przez pracę, jak to ujęła Diane Lane w "Chaplinie" stracił pierwsze trzy żony?) przez dwa lata, reżyserował, zagrał, muzykę skomponował. Ale to recenzje pokazały, co świat o niej sądził:
A o tym filmie mam Szanownemu Państwu wiele do powiedzenia.
DYKTATOR
1940
Charlie Chaplin
Paulette Goddard
Jack Oakie
Nim "Dyktator" jak prawdziwy człowiek stanu zawładnął kinami (które to ostrzegano - i Chaplina też - że jeśli wyświetlą film, to cuchnącym bombom końca nie będzie), sam artysta miewał chwile zawahania i niepewności.
Przygnębiony, przez niemal trzy lata szukał pomysłu na następny film... gdy tu nagle spotyka się ze swoim przyjacielem, niestety bardzo wyniszczonym i zapomnianym (Douglas Fairbanks miał kieszenie pełne złota i dziewczęcych uśmiechów dwadzieścia lat wcześniej, a kino dźwiękowe, którego to Chaplin był wrogiem nr 1 niemal doszczętnie pogrzebało nieme sławy). Pan Fairbanks siwiejącemu już Anglikowi mówi, że jakoś ten... no, jak on się tam zwał? Ten nikomu nieznany przywódca III Rzeszy jest do niego bardzo podobny... nie, zaraz! Podobny, bo ukradł mu wąsik!
Spotkanie panów to tylko fikcja filmowa, świetnie ukazująca motyw nagrania "Dyktatora" w filmie "Chaplin", 1992. Oglądałam go trzykrotnie, toż to niesamowite, jak mi się spodobał! Kiedy prawie wszystkie biografie są robione według tego samego, nudnego stylu, to jest "wzorowane na", ta jest wspaniałym, nostalgicznym, prawdziwie dotykającym portretem przełomu wieków!
(a faktycznie to Alexander Korda, wielki brytyjski reżyser zauważył podobieństwo swego rodaka do Fuhrera... by było jeszcze śmieszniej, Charlie był od Hitlera starszy o cztery dni)
Laseczka i melonik nie znikają z tego filmu, ale pojawia się ktoś bardzo znajomy...
Komedia antyhitlerowska bardzo spodobała się nowojorskiemu kinu "Capitol", a jej sukces był największym w twórczości Chaplina. Pracował nad tym filmem bez wytchnienia (czy właśnie przez pracę, jak to ujęła Diane Lane w "Chaplinie" stracił pierwsze trzy żony?) przez dwa lata, reżyserował, zagrał, muzykę skomponował. Ale to recenzje pokazały, co świat o niej sądził:
"[Ch.Chaplin] skierował w publiczność palec komunizmu!"
Nie tylko prasa, ale prywatne pogróżki lądowały pod jego drzwiami. Film ponoć miał sam główny adresat zobaczyć i... się zaśmiać, po czym obejrzeć go po raz drugi. Inne są też źródła - "Malarz" miał się wściec, przewrócić stół i wykrzyknąć karę śmierci dla Chaplina.
Lecz wróćmy z przypuszczeń do prawdziwego popołudnia roku 1938, kiedy to Charlie duma nad swym następnym projektem...
Fikcyjne państwo, Tomania i jej ustrój - dyktatura. Na czele kraju stoi Adenoid Hynkel, bezwzględny i zdecydowany człowiek uwielbiany przez tłumy. Pragnie podbić cały świat.
Sam na sam ze swym bogactwem.
Na drodze stoi mu jednak wredne państewko, na które inwazję nie ma pieniędzy. Ogłasza więc zbiórkę na wojnę w żydowskiej dzielnicy. Gdy jej mieszkańcy się buntują, Hynkel chce się na nich zemścić. Jego gniew dotyka sympatycznego fryzjera. Długo się opierając i walcząc w końcu trafia do obozu. Stamtąd udaje mu się uciec, przyodziać strój dyktatora i - co z góry nie było wiadome - wygłosić zupełnie inne od planowane przez rząd Hynkela przemówienie, które zmienia każdy świat...
nieważne, kiedy i gdzie żyjemy,
kim jesteśmy,
czym się zajmujemy...
"Wszyscy pragniemy pomagać sobie wzajemnie. Istoty ludzkie są takie.
Jest sposób, aby życie było wolne i piękne, tylko, że go zagubiliśmy. Zachłanność zatruła dusze ludzkie [...]
Rozwinęliśmy szybkość, ale sami się uwięziliśmy."
Fryzjer zna życie od tej mniej zachłannej i bogatej strony, tej pracowitej i milszej, gdzie - nieważne, kto tam jest kim i ile udaje mu się zaoszczędzić - szczęście innych Cię raduje. Gdzie może nie płynie rzeka ze złotym pyłem, ale przez to, że jej nie ma, nie ma też nienawiści i chciwości. Ludzie nie rzucają się wzajemnie do gardeł, nie pragną być panami świata. Szybkość i łatwość nie jest ich celem. Ich celem jest być z innymi i cieszyć się życiem.
Podobno jest krótkie i mamy je tylko jedno.
Czy warte jest zła?
Fryzjer kocha piękną Żydówkę, której
- może to nie jest najważniejsze w życiu, ale wygląd potęguje nadzieję -
zmienia fryzurę na ładniejszą.
"Żołnierze! [...]
Wy nie jesteście maszynami! Jesteście ludźmi!
Macie w sercach miłość do rodzaju ludzkiego! Nie wolno wam nienawidzić! Nienawidzą tylko niekochani - niekochani i wynaturzeni!
Żołnierze! Nie walczcie o niewolę!"
Ludzie gubią się na każdym kroku. Pędzą w ślepy zaułek zwany bogactwem. Dobrze mieć parę dźwięczących monet w kieszeni, ale nie ich całe góry. Nasz rodzaj ludzki został wepchnięty na szczyt przez niesamowitą zdolność myślenia. Tego zwierzęta nie potrafią. My tworzymy dla nich i siebie świat. Jest on pełen dobroci; tak, i TY potrafisz ją dostrzec! TY, człowieku o wielkim sercu!
Doceniamy dopiero wartość piękna i zdrowa kiedy je stracimy. Może się zdarzyć, że już nie powrócą.
Czas na zrobienie podobno zawsze się znajdzie. A ten na myślenie?
Charlie wychwalał Paulette Goddard. Odkrył ją i dał jej szansę zabłysnąć. W tej obszernej konstelacji gwiazd filmowych jej gwiazda nie gaśnie. Piękna pani. Piękna, tak wspaniale się uśmiechająca...
Prawie trzydziestoletnia pewnie pociągała z nosa i fukała na Warner Bros., że była tak, tak, TAK blisko do zagrania Scarlett O'Hary, gdy ta Brytyjka wcale od niej nie ładniejsza (mogła tak sądzić w porywie rozpaczy; dla mnie Vivien Leigh to jedyna w swoim rodzaju ślicznotka) sprzątnęła jej rolę sprzed nosa! Też bym się zdenerwowała, gdybym była już tą jedyną na amen, ale obok mnie to mężczyźni są bardziej niezdecydowani niż kobiety i sobie cichaczem wybrali kogoś innego.
W "Dyktatorze" pasuje jak ulał. Jej małżeństwo z Charliem (trwające 6 lat, czyli dłużej niż zsumowane małżeństwa z Mildred Harris i Litą Grey) było ciężkie przez jego pracoholizm, ale tak patrząc na ich zdjęcia i zachowane filmy odnoszę wrażenie, że naprawdę się lubili. To ona, w odróżnieniu od Mildred i Lity wyszła za niego nie dla pieniędzy, a wspólnych możliwości artystycznych.
Dał on drogiej byłej pannie Levy otwartą drogę. Po "Dzisiejszych czasach", 1936 okrzyknięto ją pierwszą godną trampa damą.
Moja ulubiona pani Chaplin.
Takie oto...eghm... intrygujące zajęcie pani Chaplin między ujęciami.
Natomiast sir Chaplina nominowano do Oscara za bezbłędną grę. Drugiego dyktatora (myśleliście, że on tylko wyśmiał Hitlera? Nie! Jak światowe pośmiewisko, to od razu do pary Mussolini.) zagrał Jack Oakie i też zgarnął nominację. Mussolini to może nie nazwisko jego postaci (wszelkie podobieństwo przypadkowe, przypadkowe, PRZYPADKOWE, pamiętajcie!), ale było wiadomo, kogo "portretował".
Napaloni to dyktator Bakterii. Wita się dziarsko z dobrym kumplem Hynkie'm, wręcz łamie mu dłoń, przesłania jego pełen patosu gest, głośno się śmieje, przez co TEN DYKTATOR, ten tytułowy, o ile przypadkiem nie zapomnieliście, o kim jest ten film zostaje zepchnięty w cień. Ale nie, nie, oj nie, Hynkie to nie dobry kumpel dla Napaloniego, on mu jeszcze pokaże, kto tu jest DYKTATOREM.
Och, gra Jacka jest naprawdę śmieszna! Apodyktyczna i przegrana natura Hynkela wraz z jego beztroską i humorem to znaczy nic więcej jak przyjemnie spędzony czas! Komedia oparta na sytuacji, nienawiści i pragnieniach, każdy szanujący się człowiek winien to obejrzeć!
Bijesz mnie moim spaghetti?!
"Czytelniku, czy mnie słyszysz?
Gdziekolwiek jesteś, podnieś czoło!
Podnieś czoło, Czytelniku!
Chmury się rozpraszają! Przebija się słońce! Wychodzimy z mroku na światło!
Wkraczamy w nowy świat - lepszy świat, gdzie ludzie wzniosą się ponad swoją chciwość, swoją nienawiść i brutalność.
Podnieś czoło, Czytelniku! Dusza człowieka dostała skrzydeł i wreszcie zrywa się do lotu. Ulatuje w tęczę - w światło nadziei.
Podnieś czoło, Czytelniku!
Podnieś czoło!"
~ ostatnie zdania przemówienia Charliego Chaplina lekko przeze mnie zmienione.
Kursywą zacytowałam fragmenty jego przemówienia.
Ciekawy post! Charlie to naprawdę ikona kina!
OdpowiedzUsuńWielka ikona!
UsuńCóż... Zapowiada się naprawdę ciekawie - na pewno oglądnę film :) Bardzo lubię twoje opisy - są takie zabawne i przejrzyste - obyś publikowała jak najwięcej recenzji (czekam cierpliwie). Co do samego filmu, panu Chaplinowi zdecydowanie należy się wiele szacunku, zarówno za pomysł, niezrównaną grę aktorską, jak i odwagę do jawnego wyrażania swoich poglądów w tamtych niespokojnych czasach. Dodatkowy punkt według mnie dostaje za ciekawe przedstawienie wydarzeń (przynajmniej z tego co napisałaś, brzmi bardzo interesująco). Trudno jest ukazać skomplikowane wątki i tzw. "tematy tabu" w sposób porywający, bez zbytniego przynudzania i tworzenia "wyciskacza łez" (tym w moim odczuciu są "Legiony" Gajewskiego z 2019, choć niemożna im odmówić świetnej pracy kamery i genialnej gry aktorów). Tematy wojny, dyskryminacji i walki o dobro są według mnie bardzo ciężkie, a wmieszanie w to humoru jeszcze utrudnia sprawę. Mimo to, Charlie spisał się na medal.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę, żeby ATM Rozrywka nie zawodził Cię więcej ;)
https://siren-singing.blogspot.com/
Wpierw napiszę - właśnie takie komentarze uwielbiam, dziękuję!!!
UsuńFilm bezwarunkowo trzeba zobaczyć; to tak jak nie przeczytać w Polsce "Pana Tadeusza" !
Sprawiłaś mi wielką przyjemność tymi słowami, właśnie napisałam nową recenzję, zapraszam :)
Chaplin zrobił coś, co dzisiaj zdaje się proste - wyśmianie jest łatwiejsze od pochwalenia (choć oczywiście o żadną pochwałę mu nie chodziło!), a jednak trzeba - jako propagandę wolności - zrobić to z głową. Przecie życiem niejako ryzykował, biorąc się do nagrywania. Sam swoim filmem wyprzedził plany Niemców - wspomniany jest zabijający gaz, który... aż mam dreszcze, gdy o tym piszę... zabił miliony. Chaplin był tym przerażony i powiedział, że gdyby wiedział, do czego obozy koncentracyjne będą służyły, nie zrobiłby tego filmu.
Ale jest "Dyktator" jako dzieło walczące o dobro, nadzieję i pokój, takie, a nie inne, stworzone przez GENIUSZA.
Właśnie, dziś "Król w Nowym Jorku", 1957 leci na ATM-ie. :)
Dziękuję raz jeszcze :)
Bardzo się cieszę - właśnie takie komentarze uwielbiam pisać ;)
UsuńFilm na pewno oglądnę, ale póki co... biorę się za czytanie nowej recenzji.
Co racja, to racja, Chaplinowi zdecydowanie tytułu geniusza odmówić nie można.
Mam nadzieję, że seans upłynął przyjemnie :)
Dziękuję! Chaplin to był ZŁOTY CZŁOWIEK!
UsuńCzy jesteś w trudnej sytuacji finansowej? to ten artykuł jest dla ciebie, moja pożyczka została zatwierdzona przez ofertę pożyczki pana Pedro, którą przekazała mi jego firma pożyczkowa, gdy banki odrzuciły mój wniosek o pożyczkę z powodu złego kredytu, ale Pedro i jego firma pożyczkowa udzielili mi pożyczki w wysokości 7 milionów USDOLLAR na stawka 3 proc. Jestem bardzo wdzięczny i chcę podzielić się tym wszystkim z tobą, szukając jakiegokolwiek rodzaju pożyczki, aby skontaktować się z bezpośrednim adresem e-mail biura pożyczki pedro: pedroloanss@gmail.com lub whatsapp go na: +18632310632.
OdpowiedzUsuń