Oto głowa Poli Negri
Chodzący do kina niemieccy widzowie w roku 1919 nie przypuszczali, że właśnie przed nimi otwierają się wrota do nowej potęgi kinematografii, błyszczącej brawurowym, szybkim montażem, który trwalej pozostanie w ich pamięci. A także gigantycznym sukcesem, wielką rolą polskiej chwały artystycznej, która w Niemczech już siedziała parę dobrych lat. Kosztowny i innowacyjny film szybko przepłynął Atlantyk i wywarł niemałe wrażenie na Fabryce Snów, powoli kreśląca bilet panny Negri do jeszcze większego powodzenia.
Znana "Madame du Barry" jest też pod tytułem "Passion", przez co dotarła klarowniej do amerykańskiej widowni. Pokazana w filmie osiemnastowieczna Francja, końcówka panowania Ludwika XV, początki i tragiczny koniec jego następcy musiały Stany Zjednoczone - przy tym zawrotnym montażu i niepokojącym nastroju - zadziwić. Wiadomo, że najlepiej swą historię przedstawiają obywatele danego kraju; reżyser Ernst Lubitsch, autor wielu przewrotnych i wspaniałych filmów ("Być albo nie być", 1942 to komedia, która Was po prostu tak omami, że potrzebna będzie chwila, by wszystko na nowo racjonalnie spojrzeć) pracował już z Polą przy "Carmen" (tak, to właśnie to sławne operowe Carmen, acz w 1915 roku mało komuś śniło się dzieło dźwiękowe), który ją, tę zadziorną kokietkę wprowadził w wielki świat. "Madame du Barry" tak opisał jeden z francuskich krytyków:
"...historia Francji pisana perswazyjnym i seksualnym piórem Niemca."
Wiele w tym racji, film aż kipi od seksapilu głównej aktorki i jestem przekonana, że większość panów (tych na widowni, i jej partnerujących) w myślach z niej zdejmowała paniery, tafty i inne falbany.
Aktorka (już widzę jej lekko otwarte piękne usteczka i tajemniczy, prowokujący wzrok) sama przyznała, że tak, owszem, wprowadziła seks na ekrany, ale ten dobry... ze smakiem... działający na wyobraźnię.
MADAME DU BARRY
1919
Pola Negri
Emil Jannings
Harry Liedtke
Kokieteczka Jeanne pracuje w salonie mody; śliczna, radosna, uśmiechnięta, ale też frywolna; w tej frywolności zna swoje atuty i potrafi je wykorzystać. Smoli do niej cholewki student Armand (to imię to coś WSPANIAŁEGO!) - (kolega Poli z planu "Carmen", Harry Liedtke, którego to zawsze pani Negri wykiwa... ale on się zemści!) i na ekranie maluje się niewinny, młodzieńczy romans.
Lecz prostotę mieszczaństwa rozrywa pojawienie się osób z wyższych sfer, którym Jeannie wpada w oko. Hiszpański poseł zaprasza ją na kolację - jeszcze mademoiselle jest tą skromną, acz zaczyna wchodzić w następny bogatszy rozdział życia.
Pewnego dnia, w pałacowym ogrodzie na terenie Wersalu przechadza się on - Ludwik XV i ona - wpływowa, znana i piękna panna. Zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia i... chciałby uczynić ją bardzo, bardzo, ale to tak bardzo swą nadworną kochanką, acz bez właściwej tytulatury jest... eh...
Finałem ograniczeń, a początkiem pokusy jest małżeństwo z hrabią du Barry (to nazwisko też jest piękne!) i już Jeanne du Barry, z domu Becu jest oficjalną metresą króla.
Wróćmy jednak do miłości Jeanne - nie wielkiej hrabiny, a skromnej mieszczki. Armand de Foix w trakcie jej powodzenia smakuje półświatka i doprowadza się wręcz do szaleństwa. Jeanne go zdradziła, jest zwykłą, głupią dziewką, niepotrzebne jej miejsce wśród złotych świeczników, a w piekle! Acz dobrego serca hrabina wciąż o nim pamięta i prosi króla o ułaskawienie tego rewolucjonisty. Zamiast jednak madame du Barry podziękować, wstępuje do szyku rewolucji i łączy się z ludem.
Historyczna hrabina była osobą sympatyczną i uprzejmą, lecz obdarowywana coraz to droższymi prezentami francuski lud zniesmaczała. To miał być jednak początek jej problemów...
Znienawidzona jeszcze bardziej przez Francuzów bardziej niż wszystkie dotychczasowe hrabiny, księżne i powiernice razem wzięte zostaje zepchnięta na margines społeczny wraz z pojawieniem się na dworze austriackiej księżniczki Marii Antoniny. Coś, co wówczas się wydarzyło przypomina dzisiejsze "wybory" wielbicieli artysty, która to kobieta (obecna żona czy nowa sympatia) winna zdobyć jego serce. Dwa stulecia wstecz jedni Francuzi należeli do obozu "du Barry", drudzy do "Austriaczki" i "wybierali", która to z pań powinna zostać na dworze.
Dwór to naprawdę Poczdam, czyli TAK BLISKO POLSKI, ŻE JA NIE WIEM, CO MNIE JESZCZE POWSTRZYMUJE PRZED WYCIECZKĄ.
wirus=świrus
Ach, ja tam chcę być!!!
Tam, gdzie Pola w srebrnych pantofelkach przemierzała bajeczne francuskie ogrody...
Mężczyźni w życiu hrabiny wygasają - król umiera w 1774 roku, zmuszony jest wyprosić metresę z pałacu.
Emil Jannings, wielki niemiecki aktor zauważył, że jego występ - w mniemaniu kluczowy i najważniejszy - niknie przy takich talentach jak Negri czy Dietrich (grał z Marlenką, wówczas mało co znaną w "Błękitnym aniele", 1930, gdzie faktycznie spadł do pozycji drugoplanowej). Nie można mu jednak odmówić pełnego wachlarzu umiejętności. Też potrafi być w swej posturze frywolny. Pola robi z nim, co chce, jest jego panią. Młodziutka, koło dwudziestki obwija sobie takie talenty wokół palca, wybijając się w swej roli.
Król umiera, a pani du Barry....
Jak się ona rzuca! jak się trzęsie! jak bardzo pragnie go z powrotem! Tu niewinność Jeanne pogrzebano; na scenę wchodzi odziana w grobową czerń madame niemogąca znieść tej tragedii. Ukazany w filmie - proszę pamiętać, to dzieło ma 101 lat - orszak pogrzebowy mną wstrząsnął. Gdy wszystko błyszczy i lśni nagle otwierają się wrota śmierci i trumna, czarna, obca dla tego przepychu razi. Uderzyła mnie ta scena wystarczająco, by powiedzieć, jak niemieckie przedwojenne kino było elektryzujące. Poli na pewno włosy dęba stanęły pod pudrowaną peruką, sama musiała się przerazić.
Ha! tak tylko kolorowo i wesoło było na początku. Gdy zbliża się rok 1789 hrabina (historyczna) jest w podróży, hen daleko. Łapią ją w cztery lata później, wsadzają do więzienia. Królewska faworyta traci wszystko. Obdartą i wysłużoną nikt inny jak Armand oskarża o zdradę.
Tego też lud francuski zabija. Harry Liedtke - przynajmniej po dwóch rolach - robi wrażenie mężczyzny zniszczonego przez kobiety. Kocice, w obydwóch przypadkach to Negri go uwodzą, pewien czynnik je od niego odtrąca i chcą później naprawić swój błąd, kiedy jest już za późno. Aktorowi nie można odmówić urody, to wzór niemieckiego, o wysublimowanej twarzy artysty, dobrej pary dla tytułowej heroiny.
8 grudnia 1793 roku Jeanne wyrywa się ludowi, nie zniesie takiego końca! nie, ona na gilotynę się nie wybiera! dobry kacie, jeszcze tylko chwileczkę - błaga histeryczka!...
Ostrze opada.
Wiecie, kto siedział na widowni w UFA Palace w Berlinie, kiedy to film Lubitscha jednocześnie otwierał to kino i wpatrzył się w Polę jak zaczarowany?
Charlie Chaplin.
Co go w tym obrazie urzekło? Aktorka, montaż, aktorka, zbiorowe, niezwykłe przedstawienie, w którym każdy miał swą indywidualną rolę, aktorka, jedno miejsce dla wszystkiego i aktorka. Delikatność i porywczość ślicznej Polki Chaplinowi w głowie zawróciła. Ich kariera - jego zaczęta wcześniej - była też pod jednym względem podobna: jego występy począwszy od roku 1914 (I wojna światowa) i jej udział w "Madame du Barry" to gra z nędznym, biednym światem wkoło i zaczątek nienawiści do artystów, którzy zamiast krajowi pomagać (w Niemczech zimy lat 1918/19 były straszliwe, ludzie przymierali głodem - czy to, jak w przypadku "Lady Hamilton" propaganda?) szczycą się swą wyjątkowością.
To jedna z nielicznych naszych aktorek, która zdobyła międzynarodowa sławę. A filmy kostiumowe też do łatwych nie należą ( pomimo swojego piękna i splendoru).
OdpowiedzUsuńWspomniałaś o Marii Antoninie- w tej roli świetnie wypadła Kirsten Dunst - mam ją dokładnie przed oczami...
Dziś taką aktorką która robi karierę za granicą jest Kasia Smutniak, ale legendarnej Poli Negri swoją popularnością raczej nie przebije.
A co do Chaplina...świetnego aktora bądź aktorkę rozpozna przede wszystkim świetny aktor.
Pozdrawiam serdecznie. Dobrego tygodnia.
To smutne, że w dzisiejszych czasach Polskę uważa się za mało znaczący kraj, nie mogący konkurować z "ikonami Europy", takimi jak Francja, czy Włochy, a przecież mieliśmy (i mamy nadal) tak wielu wielkich ludzi. Odnoszę czasem wrażenie, że choć w głowach dzisiejszego społeczeństwa na trwałe utknęli Marilyn Monroe i Charlie Chaplin, mało Polaków myśląc kino, myśli "Pola Negri" czy "Eugeniusz Bodo". Ludzie jakoś bardziej zdają się cenić to, co obce i zaciągnięte z innych zakątków świata. A gdyby dobrze się nad tym zastanowić, polskie kino nie różni się już wiele od tego zachodniego (przykładowo, sądzę, że nie dawno nakręcone "Legiony" Gajewskiego, pod każdym aspektem dorównują produkcjom zagranicznym).
OdpowiedzUsuńZ innej beczki, jeśli dobrze pamiętam, wcielałaś się w swojej sesji fotograficznej w Polę Negri. Była to stylizacja inspirowana jakimś konkretnym filmem, czy może też tylko lekko oparta na stylu aktorki?
Pozdrawiam ciepło :)
Czasami uwielbiam sięgać po stare kino ^^ ma jakiś urok choć nie wszystkie filmy zawsze mi podchodzą - świetnie to opisujesz :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam ale z tego co opisujesz to musiała być naprawdę znakomicie odegrana rola a nasze aktorki trzeba docenić. Już na samych zdjęciach widać, że ma w sobie to coś, potrafi ukazać emocję. Podoba mi się też fakt, że kiedyś na filmach seksualność pokazywana była z klasą. W taki sposób zawrócić panom w głowie to jest sztuka ;)
OdpowiedzUsuńCzy jesteś w trudnej sytuacji finansowej? to ten artykuł jest dla ciebie, moja pożyczka została zatwierdzona przez ofertę pożyczki pana Pedro, którą przekazała mi jego firma pożyczkowa, gdy banki odrzuciły mój wniosek o pożyczkę z powodu złego kredytu, ale Pedro i jego firma pożyczkowa udzielili mi pożyczki w wysokości 7 milionów USDOLLAR na stawka 3 proc. Jestem bardzo wdzięczny i chcę podzielić się tym wszystkim z tobą, szukając jakiegokolwiek rodzaju pożyczki, aby skontaktować się z bezpośrednim adresem e-mail biura pożyczki pedro: pedroloanss@gmail.com lub whatsapp go na: +18632310632.
OdpowiedzUsuń