Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2020

Brat Larry

Obraz
Mnie po prostu duma rozpiera, kiedy film uwielbiam, a następnie - nieważne, czy mija dzień, miesiąc czy rok, znajduję jego pierwowzór literacki!  A rozpiera mnie duma, ponieważ wiem, jak trudno jest coś opisać - o wiele łatwiej jest na obraz spojrzeć i się nim zachwycić niż szczegół po szczególe opisywać i go wpleść w całość; na deser dodam, że końcowy rysopis jest wtedy bardzo dobry, kiedy czytelnik z przyjemnością sobie to wyobraża. To trudna sztuka; potrzeba cierpliwości, wyobraźni i samozaparcia, toteż coraz to więcej ludzi odpoczywa przy filmach niż na "rozszyfrowywaniu", co drogi autor miał na myśli... Kino od początku czerpało pomysły z literatury. Mnóstwo starych filmów to ekranizacje ówczesnych sławnych powieści i sztuk. Pragnę je poznać! Wtedy zrozumienie tworzenia z TAKĄ teatralizacją jest łatwiejsze. W Polsce, owszem, gdy poszperamy w najbardziej zakurzonych miejscach znajdziemy dawne pisane świętości... ale to naprawdę mały, mały , maleńki procent te

Czy pani cierpi? Nie tak bardzo.

Obraz
Aleksandra Dumas-Syna często można było spotkać w teatrach, ale nie skupionego na granej sztuce, a interesującego się pięknymi paniami. W wiosenny wieczór roku 1844 przysiadł się przy scenie i spoglądał tak na lewo i prawo, pozdrawiając znane mu ślicznotki, gdy jego uwagę zwróciła "niby figurynka z saskiej porcelany" Marie Duplessis.  Los chciał ich połączyć; młodego pisarza zaproszono do loży, w której siedziała wystrojona w mleczną biel czarnowłosa piękność z upiętymi kameliami na ramieniu. Marie Duplessis to właściwa Dama kameliowa. Historię, spisaną cztery lata później monsieur Dumas oparł bardzo dokładnie na swym gorzko-słodkim romansie z oczytaną i pięknie grającą na pianinie Francuzką. Mademoiselle , z domu Plessis stała się we wczesnym wieku - bowiem zaledwie lat szesnastu - znaną kurtyzaną, co pozwoliło jej zakosztować słodkości wiedzy. Będąc zwykłą chłopką mogła o tym przywileju tylko pomarzyć. Romans trwał ponad rok, przerwany nagłym listem Dumas. Opusz

Bombą w serce i ekran

Obraz
Wróciłam z wycieczki rowerowej, kiedy to pogoda - wredna ta istota - zmoczyła całą moją koszulkę i czoło. Przebrałam się w letni pasiasty kostium, taki zawijany u dołu, z białym sznureczkiem na szyi, taki kostiumik letni wyjęty z szafy z lat 30., by następnie zjeść obiad. Czy pamiętam, co jadłam? Nie, nawet nie chciałam tego pamiętać. Chciałam zapamiętać ich: Paskudny, bo obiecujący puszczać od poniedziałku do piątku Bustera Keatona i Charliego Chaplina kanał ATM Rozrywka zbuntował się i gdy tylko kabelki się przepalą, puszcza raz na dwa tygodnie film, który ja już widziałam i ten oto najbardziej z nimi kojarzony. Powtarzają w nieskończoność " Generała " (to jedyny film Keatona na tym kanale), no, Charliego może puszczają i jego filmy, ale jest ich mało... zbyt mało! I to jedyni niemi artyści, których telewizja polska zna. Ale... ...ale tamtego dnia trafiłam szczęśliwie na "Dyktatora". A o tym filmie mam Szanownemu Państwu wiele do powiedzenia.

Ja to Kay Colby!

Obraz
PROŚBA! Zanim przeczytasz ten oto wpis, przeczytaj te dwa i zostaw po sobie komentarz, ładnie proszę :) Jeden Drugi Dziękuję :) Tak przeglądam swój notatniczek z obejrzanymi filmami (tak koło siedemset tytułów) i namyślam się, który winnam tu opisać... a czy może nowy obejrzeć? Ostatnimi czasu, gdy upał wygrywa z deszczem, a zamiast wody to żar się z nieba leje znikomo mam ochotę na cokolwiek. Przy czytaniu odpoczywam, lecz już nie przy rysowaniu czy jakimkolwiek wychodzeniu z domu. Ale kiedy jest się w takiej sytuacji jak ja, wyjść co najmniej raz dziennie trzeba. Wczoraj upał był koszmarny. Dziś wcale lepiej nie było, ale przeniosłam się piętro niżej (nie piętro wyżej, to był taki film z Eugeniuszem Bodo) i zaczytana w "Rob Roya" pana Scotta powoli stawałam się zmęczona. Czas, jak rzeka tylko płynie, nie staje, a terminu w bibliotece nie mam ochoty przedłużać (czuję się wtedy jak gdybym łamała wielką obietnicę i w ciągu trzydziestu dni nie znalazła czasu

To było dawno i... prawda (1)

Obraz
(jaki to film z Politką? Gadać mi!) Tego niestety nie mogłam przy zdjęciach niżej zrobić... moja cera, niestety w obecnym stanie nie nadaje się do pacykowania... ale jak przyjdzie się przeobrazić innym razem we wspaniałą Politkę czy inną Swanson, Crawford, Pickford (wpierw kupić trzeba złote loczki) to postaram się o wiarygodne umalowanie :) Cienkie, cudownie pachnące "Kino". Otwieracie je i przerzucacie jej strony. Co znaleźliście? Całe pół strony z wieloma zdjęciami na styl panującej mody, przesłane przez wiernych czytelników "Kina" (miesięcznik wydawany od 1930 roku; to dzisiejsze, otoczone plastikową powłoką "Kino" to już nie to samo), chcących wiedzieć, czy są fotogeniczni. Emma Profond to jedna z nich, więc wygląda z jednego pokoju do drugiego w poszukiwaniu zdjęć ARTYSTÓW i znajduje między innymi to: Bardzo proszę... włącz tę niezapomnianą melodię ♥ (jak się Wam skończy, proszę, ja Was rozpieszczam:) A później...

Prostytutka i grzesznica

Obraz
Największe wredoty niemego ekranu to Pola Negri (pierwsza) i Gloria Swanson (druga). Bo to były pretensjonalne, kolorowe wampy, którym się poszczęściło i partnerowały Rudiemu Valentino (jedna na - nie tylko, ale AŻ - ekranie, druga w życiu osobistym), a mnie nie.  Trudno. (do teraz tego nie rozumiem, ale napisałam "trudno", by przynajmniej na chwilę skończyć o nim mówić. Uwierzcie, że nawet o jego wypranych rękawiczkach mogłaby snuć godzinami... ♥) Zazdrość trwała aż parę miesięcy i coś ją przerwało. Tym "czymś" było na chwilę wtopienie się w ten biliardowy tłum kobiecin wielbiących wielkiego amanta, którym - cóż, mam nadzieję, że wszystkim los sprzyjał w innych kwestiach - nie udało się powiązać z nim życia tak jak chciały. Wredoty, tak sobie nawzajem wydzierające tytuł królowej i dogryzając przy każdej okazji złagodniały w moich oczach już po jednym filmie. Pani Negri po "Carmen", Pani Swanson (właściwie Svennson, bowiem wszyscy nagle pochod